A na deser kolęda w najpiękniejszym języku świata!
czwartek, 22 grudnia 2011
Wesołych Świąt!
Wszystkim odwiedzającym, komentującym i "podglądaczom" :) życzę wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia, upojenia świąteczną atmosferą, a w Nowym Roku spełnienia marzeń - nie tylko tych lalkowych :)
poniedziałek, 19 grudnia 2011
Po przerwie/Bellissima
Długo się nie odzywałam, a to dlatego, że mój laptop przez dłuższy czas był w naprawie i miałam bardzo utrudniony dostęp do internetu, zwłaszcza do stron typu blogger. Na szczęście awaria została już opanowana :)
W międzyczasie dotarło do mnie kilka pięknych Tonnerek… Dzisiaj przedstawiam jedną z nich – tę, która od momentu przybycia stała się dla mnie absolutnym numerem jeden w mojej kolekcji. Moim zdaniem jest PRZEPIĘKNA!
Tadaam... Poznajcie Jac Midas Touch!
Uważam, że zdjęcie promocyjne ani trochę nie oddaje subtelnego piękna tej lalki! Oceńcie sami:
Od dłuższego czasu marzyła mi się jakaś Jac. Pooglądałam sobie zdjęcia przeróżnych modeli i z miejsca zakochałam się właśnie w Midas Touch. Przez dłuższy czas bezskutecznie wypatrywałam jej na aukcjach, aż tu jakiś czas temu zaglądam na Allegro - jest! To była błyskawiczna akcja :) Najczęściej przed zakupem kolejnej Tonnerki długo się zastanawiam, przeliczam stypendium, etc. W przypadku Midas Touch od razu kliknęłam "kupuję", bo nie dość, że lalka była przepiękna, to jeszcze po okazyjnej cenie. Aż dziwne, że nikt mi jej nie sprzątnął sprzed nosa :)
Ciekawa jestem, czy Jac Wam się spodoba... Jak dla mnie to chyba najbardziej zjawiskowa Tonnerka, na jaką się kiedykolwiek natknęłam!
Ciekawa jestem, czy Jac Wam się spodoba... Jak dla mnie to chyba najbardziej zjawiskowa Tonnerka, na jaką się kiedykolwiek natknęłam!
Wesołych Świąt!
sobota, 3 grudnia 2011
Niespodzianki
W zeszłym tygodniu przedstawiłam trzy "kandydatki", z których każda chciała się zaprezentować w kolejnym poście. Wasze głosy rozłożyły się po równo, więc postanowiłam "upchnąć" w jednym poście dwie dziewczyny :)
Na pierwszy ogień poszła blondynka z loczkami:
Tak wyglądała podczas wyciągania z pudła:
Tajemnicza dama w seledynowej sukni to Sydney Envy - moja pierwsza Tonnerka z serii Tyler Wentworth.
Jak widać, Sydney posiada niemal "prehistoryczne", słabo artykułowane ciałko - unieruchomione są nadgarstki i stopy (co do tego drugiego musicie mi wierzyć na słowo :)), a także obszar tuż pod biustem. Ale nie ma to dla mnie większego znaczenia, a w każdym razie przestało mieć, odkąd zobaczyłam jej cudną buźkę :)
Przepiękne, pełne usta, oczy o ładnym odcieniu zieleni, mocno zarysowany podbródek (coś, z czym nie spotkałam się do tej pory u żadej innej Tonnerki) i oczywiście wygięte w łuk brwi, nadające twarzy dosyć srogi wyraz :)
Sydney - chyba przede wszystkim za sprawą ust i spojrzenia - bardzo przypomina mi Chiarę Mastroianni. Kolejny powód, by jeszcze bardziej polubić tę lalkę ;)
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy - nie licząc "groźnego spojrzenia" :) - jest oczywiście fryzura Sydney. Co ciekawe, jej loczki nie tylko pięknie wyglądają i są mięciutkie w dotyku, ale też bardzo pięknie... pachną :) Kto wie, może poprzedni właściciel zapalał przy niej jakieś kadzidełka?
Jak już wspomniałam, cała trójka dziewczyn (tj. Sydney i dwie pozostałe zaprezentowane od tyłu lalki) była wystawiona na aukcji jako komplet i początkowo kupiłam je przede wszystkim z myślą o Azjatce (którą przedstawię w kolejnym poście). Na zdjęciach z aukcji Sydney wypadła jakoś mało... przekonująco i początkowo myślałam, że wystawię ją na Allegro. Oczywiście po rozpakowaniu paczki okazało się, że nie ma o tym mowy :)
Jeszcze kilka zdjęć Sydney:
Na deser zdjęcie z kotem :)
Druga lalka, która otrzymała dużo głosów, podobnie jak Sydney sprawiła mi dużą niespodziankę przy otwieraniu paczki. Ale po kolei.
Właścicielka tej oryginalnej fryzury to kolejna panna z kolekcji Tyler Wentworth - Raven Tyler z serii Home for the Holidays:
Z innej beczki - Tylerki mają bardzo ładne pudełka :)
Zarówno na zdjęciu promocyjnym, jak i na fotce z aukcji (jej twarz była częściowo zasłonięta ochronną siatką) Tyler prezentowała się odrobinę inaczej - to sprawiło, że w pierwszej chwili po zdjęciu wieczka trochę się rozaczarowałam - przez ponad 2 tygodnie byłam przekonana, że dotrze do mnie lalka o drapieżnym, zadziornym spojrzeniu (patrz: zdjęcie promocyjne), tymczasem prawdziwa Tyler to uosobienie łagodności:
Ale laleczka szybko mnie "kupiła" i naprawdę niedużo czasu zajęło mi przekonanie się do tej łagodnej buzi :)
Tyler ma lekko zaróżowione policzki, mały nosek i błękitne oczy. Ciekawym dodatkiem do makijażu są brokatowe cienie na powiekach.
Bardzo podobają mi się jej włosy - z przodu gładko zaczesane "na baletnicę", a z tyłu wymodelowane w piękne, lakierowane loki. Uwielbiam lalki z bezproblemowymi fryzurami :)
A Wam która z dziewczyn bardziej się podoba? (A może obydwie Wam się nie podobają? ;)
Sydney:
czy Tyler?
Subskrybuj:
Posty (Atom)