Indiańskie stadko się powiększa… Dzisiejsza ślicznotka to pierwsza z dwóch lalek, które już od dawna znajdowały się na mojej liście życzeń. Dotarła do mnie mniej więcej dwa tygodnie temu, ale z rozpakowywaniem wstrzymałam się do 6 grudnia. Chociaż jest Indianką, dostała ode mnie imię… tureckie, po części dla podkreślenia dnia, w którym ją rozpakowałam (wszak św. Mikołaj był Turkiem :)), a po części dlatego, że przypomina mi graną przez Nergis Öztürk Senihę z „Zazdrości” Zekiego Demirkubuza.
La tribù indiana sta aumentando… La bella di oggi è la prima delle due bambole che erano nella mia lista dei desideri da molto tempo. È arrivata circa due settimane fa, ma ho deciso di non aprire il pacco fino al 6 dicembre. Benchè sia una indiana, le ho dato un nome... turco, in parte per sottolineare il giorno in cui l’ho aperta (dopo tutto, San Nicola era turco :)), ed in parte perchè questa bambola mi ricorda Seniha di ‘Gelosia’, film di Zeki Demirkubuz, interpretata da Negris Öztürk.
Dosyć gadania, przejdźmy do zdjęć!
Basta chiacchierare, veniamo alle foto!
Tradycyjnie zacznę od oficjalnego zdjęcia, na którym Princess of Navajo (bo to o niej mowa) wygląda moim zdaniem o wiele mniej zachwycająco niż w rzeczywistości. Na pewno nie oddaje ono w pełni jej wdzięku:
Come sempre comincio con la foto promozionale, in cui, secondo me, Principessa Navajo (perchè di lei si tratta) non ha un’ aspetto così affascinante come nella realtà. Sicuramente questa foto non riesce ad esprimere totalmente il suo fascino:
A tak Seniha prezetuje się u mnie:
E così Seniha si presenta a me:
To pierwsza lalka, która doczekała się porządnej sesji w plenerze :)
E’ la prima bambola con cui ho fatto una vera sessione fotografica all’aperto :)
Coś mi się wydaje, że zima to jej ulubiona pora roku…
Mi pare che l’inverno sia la sua stagione preferita...
W tej lalce podoba mi się naprawdę wszystko: fryzura (choć czuję, że ten kok pewnego dnia się rozleci ;)), ubranie (zwłaszcza spódnica!), biżuteria… A najbardziej oczywiście twarz, pełna wdzięku i spokoju.
Mi piace veramente tutto di questa bambola: l’acconciatura (benchè io presenta che un giorno questo chignon si romperà ;)), il vestito (soprattutto la gonna!), i gioielli… E ovviamente, ancora di più mi piace la sua faccia, piena di fascino e calma.
Ślicznotka, taka tajemnicza, gratuluje nabytku. Sesja zimowa bardzo na czasie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Jest bardzo ładna :-) Kojarzy mi się jednak bardziej z Cyganką niż Indianką, no, gdyby nie ten szal ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarze, cieszę się, że Wam się podoba! Dollsecondhand, swoją drogą ciekawa jestem, czy mattel wyprodukował jakąś Barbie-Cygankę...:)
OdpowiedzUsuńWiesz co ? zaparło mi dech z zachwytu. Muszę jeszcze raz obejrzeć i kontemplować wszystko dokładnie. Przepiękna twarz i fryzura, równie wspaniałe ubranko i rewelacyjna sesja zdjęciowa. Gratuluję
OdpowiedzUsuńWidziałam ją kiedyś na innym blogu i teraz przez chwilę sobie myślałam - przecież Ty już ją pokazywałaś :D. Ja też bardzo ją lubię. Jej twarz. Taka mądra, pełna wdzięku i spokoju Indianka. Sesja w plenerze świetna. Zima jej pasuje :D.
OdpowiedzUsuńAniarozella - jej,strasznie się cieszę, że lalka + sesja tak bardzo Ci się spodobały! Kontempluj, kontempluj, bo sesja w plenerze (z przyczyn niezależnych ode mnie) prawdopodobnie szybko się nie powtórzy :)
OdpowiedzUsuńMidnight - prawda? :) Jakoś sobie nie wyobrażam Senihy w sesji wiosennej albo letniej... A tak, to był blog, który kiedyś Ci poleciłam, jeszcze zanim wystartowałam ze swoim. Świetnie to ujęłaś. Sama nie wiem jak to się stało, ale ostatnio dostałam fioła na punkcie lalek-Indianek :)
Śliczna! Najbardziej podoba mi się w niej to, że jest piękna pomimo braku makijażu. Lalka wygląda bardzo dostojnie i tak jakoś jak prawdziwa kobieta.
OdpowiedzUsuńZoe, już sobie wyobrażam Barbie w kolorowych falbaniastych spódnicach, bufiastych rękawach i mnóstwem dzwoniącej biżuterii :-) Myślę, że mogłaby być całkiem ładna... ale zaraz zaraz... A Esmeralda z Dzwonnika z Notre Dame to co?;-)
OdpowiedzUsuńKróliku - zgadzam się w 100%! Mi też najbardziej podoba się w niej właśnie ta kobiecość.
OdpowiedzUsuńDollsecondhand - no fakt, zupełnie o niej zapomniałam :) A kiedyś taką miałam... Wstyd :)
Gdy Sw. Mikolaj zyl IV w. w obecnej Turcji w owych czasach nie byla zajmowana przez Turkow ... to bylo Cesarstwo Bizantyijskie . On nie byl Turkiem , byl Chrzescijaninem ... tak tylko dla sprostowania . Ale lalka jest niewatpliwe niesamowitej urody . Pozdrawiam Icare
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, to był skrót myślowy. I historię o tym, jak przyłożył Ariuszowi też znam :) Ale dzięki za sprostowanie.
OdpowiedzUsuń