Dziś przedstawiam lalkę, która od dłuższego czasu była moim beznadziejnym marzeniem. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia i z miejsca awansowała na sam szczyt mojej lalkowej listy marzeń. Jednak kiedy zajrzałam na Ebay, mój zapał został brutalnie ostudzony – zobaczyłam te straszne 4-cyfrowe ceny i lekko się załamałam. Mimo wszystko postanowiłam nie tracić nadziei i od czasu do czasu zaglądać na Ebay – a nuż jakiś sprzedawca wystawi ją wyjętą z pudełka (i w związku z tym o wiele tańszą)? Przez kilka miesięcy nic się nie działo, aż wreszcie pewnego dnia zaglądam na Ebay i oczom nie wierzę – mój indiański obiekt pożądania wystawiony w bardzo okazyjnej cenie, nie wyjmowany z pudełka… Rzuciłam się do licytowania i… okazało się, że jestem jedyną licytującą. (Być może innych kupujących odstraszyło to, że sprzedawca był nowy, a może po prostu ta lalka była mi przeznaczona ^^).
Kiedy do mnie dotarła i wyjęłam ją z pudełka, zaczęłam się cieszyć jak dziecko. Naprawdę wspaniale jest spełniać swoje lalkowe marzenia, a jak się spełnia to największe, to już w ogóle jest jedna wielka euforia :)
Niniejszym przedstawiam Pamuk, czyli Native Spirit of the Sky:
Jak widać, pozostałe dziewczyny serdecznie ją przywitały i szybko przyjęły do swojej indiańskiej paczki:
Pamuk była moją wymarzoną lalką, ale nie przypuszczałam, że dosłownie każdy jej detal okaże się idealny, a niektóre wręcz przewyższą moje oczekiwania. Np. ciałko – spodziewałam się Twist’n’turn, które posiada np. Zośka:
A co otrzymałam? Moje ukochane belly button:
Absolutnie urzekła mnie jej twarz, szczególnie ten śliczny, delikatny cień wokół oka i samo spojrzenie – o ile np. w przypadku Zośki mam wrażenie, że ucieka spojrzeniem gdzieś w bok, o tyle Pamuk patrzy przed siebie śmiało, a jednocześnie przyjaźnie.
Fryzura nie dość, że ładna (zwróciliście uwagę na wpięte w warkocz piórko?), to jeszcze bezproblemowa – tak solidne warkocze na pewno się nie rozlecą:)
Naszyjnik też jest świetny i na szczęście o wiele mocniejszy od nieszczęsnych koralików Zośki:
A do tego Pamuk posiada misternie wykonany (i jak dotąd skuteczny ;)) dream catcher:
Ubranko też bardzo mi się podoba, zwłaszcza sylwetka konia na bluzce i całe mnóstwo frędzli ;)
Jak się okazało, w cudzych ubraniach Pamuk też wygląda niczego sobie:
Jak na Spirit of the sky przystało, Pamuk potrafi latać:
Naprawdę nie mogę się nią nacieszyć :) Czuję się całkowicie nasycona jako zbieracz – i dobrze się składa, bo w najbliższym czasie raczej nie będę kupować żadnych nowych lalek – muszę trochę pooszczędzać, żeby móc spełnić swoje inne, poza-lalkowe marzenia. Oczywiście to nie oznacza, że przestaję prowadzić bloga – mam jeszcze trochę dziewczyn czekających w kolejce do opisania :)
Wszystkim blogowiczom życzę udanego Sylwestra (a sobie jak najmniej huku i petard – zawsze mam ciężkie wejście w nowy rok…), a w Nowym Roku pomyślności i spełnienia marzeń, nie tylko tych lalkowych!
Skąd te cudne lalki bierzesz ? bardzo piękna i tak ciekawie ubrana, super bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńBuziaki noworoczne Zoe i najlepszego w NOwym ROku!
Oglądałam Ją niedawno na eBay i chociaż lalki etniczne to nie mój "konik" to nie mogłam się napatrzeć. Piękna lalka. A nawet coś więcej niż lalka, bo nie do zabawy :) Powiedziałabym raczej kolekcjonerska figura lub nawet rzeźba.
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Siemka w nowym roku.
OdpowiedzUsuńPiękna lalka i fajny post! taki jak lubię, wyczerpujący w treść i fotki.
Widzę, że fotka pod tytułem witamy "nową" bardzo Cię zainspirowała :) fajnie widzieć u kogoś to samo :)
Wielkie noworoczne pozdrowienia.
Aniarozella - najczęściej wyszukuję je na Ebay'u, bo, jak już kiedyś napisałam, czasem udaje się tam upolować takie piękne okazy w całkiem niskiej cenie. Nawzajem wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, buziaki!
OdpowiedzUsuńRudyKrólik - jak się ktoś uprze, to będzie się bawił ;p Chociaż ja oczywiście swojej Pamuk nikomu do zabawy nie dam, wrr...
Mark - oj tak, zdecydowanie tak! I myślę, że to nie była ostatnia fotka tego typu :) Pozdrowienia!
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO
OdpowiedzUsuńROKU 2011
życzy Gabi-5mates
Dzięki, Gabi, nawzajem!
OdpowiedzUsuńHappy New Year :D
OdpowiedzUsuńŚliczne te twoje Barbiochy. Nie wiem która mi się podoba najbardziej... Od czasów Pocahontas kocham Indianki ( zajrzyj na mój blog Pamela love). Ale również Azjatki, Latynoski i tego typu lale. I chociaż preferuję lalki z czasów super star buźki Twoich Indianek mnie zauroczyły. Może kiedyś i na mojej półce stanie któraś obok Pocahontas :D
Jak ją zobaczyłam, to trochę się zdziwiłam, że była takim Twoim marzeniem. Nie wiem, może lepiej wygląda na żywo, ale jak dla mnie to o wiele lepiej i ładniej prezentuje się Ifianassa :). Szczególnie w tej ślicznej, niebieskiej sukience (mam nadzieję, że właśnie nie pomyliłam imienia i jest to Ifi). Czemu była takim Twoim marzeniem? Choć oczywiście gratuluję zdobycia jej :).
OdpowiedzUsuńPowiem, że ma ciekawe ciało. Jest znacznie smuklejsza od innych. Przez chwilę wahałam się, czy nazwać ją chudą, czy szczupłą, ale właśnie słowo smuklejsza chyba najlepiej do niej pasuje :).
A w Nowym Roku życzę Ci kolejnych pięknych okazów :)).
Shi4 – dzięki, nawzajem :) Zajrzałam na pamlove – te małe Indianki są śliczne! A Indianki Native Spirit bardzo, bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńMidnight – ha,ha, a mi właśnie Ifi wydała się ciut brzydsza (o ile to możliwe) po porównaniu z Pamuk. Czemu P. była tak wielkim marzeniem? Chyba przede wszystkim za sprawą swojej buźki, która zauroczyła mnie od pierwszego spojrzenia. Wydała mi się też bardzo oryginalna, wyróżniająca się na tle innych moldów. I, jak już wspomniałam, mam wrażenie, że emanuje z niej taka wewnętrzna siła, równowaga . Pewnie musiałabyś spojrzeć na Pamuk moimi oczami, żeby się nią zachwycić :) De gustibus…
I dzięki za życzenia :*
Pewnie tak :). Pokazałam ją mojej mamie i wyczuła w niej to, co Ty :).
OdpowiedzUsuńO, no proszę :) Pozdrów swoją mamę ode mnie!
OdpowiedzUsuńWidzę, że dużo mnie ominęło na Twoim blogu przez te święta. Twoja kolekcja się powiększa i to o takie piękne okazy. Pamuk jest przepiękna - szczególnie te spokojnie patrzące oczy i ciepły wyraz twarzy. Gratuluję nabytku :-)
OdpowiedzUsuńO, ja też miałam podobnie, że jak kupiłam moją wymarzoną Japanese Barbie i jak dotarła Chinese Barbie, to jednak bardziej z urody do gustu przypadła mi Chinka :D Mi też sie marzą takie Indianki jak Twoje, ale póki co do zakupów musi wystarczyć mi Allegro, a tam rzadko są, a jak już to drogie :(... A możesz mi zdradzić mniej więcej ile za nie płaciłaś?
OdpowiedzUsuńDollsecondhand - dzięki :)
OdpowiedzUsuńShi4 - Mi też bardziej podoba się Twoja Chinka :) Jeśli dobrze pamiętam, obie były w granicach 400zł, Pamuk chyba trochę droższa. Dużo, ale mam wrażenie, że jak na Native Spirit to całkiem "okazyjna" cena, zwłaszcza w przypadku Spirit of the sky, którą większość sprzedawców na ebay'u wycenia o wiele, wiele drożej :(
Oj, to za szybko sobie tych lalek nie kupię...Właśnie przechodzę etap płacenia prawie 200 zł za lalkę. Jeszcze nie jestem gotowa na wyższe kwoty.... ;p
OdpowiedzUsuńPierwszy raz weszłam na Twojego bloga i od razu zakochałam sie w twoich lalkach :-)
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje rdzenne amerykanki :-)
Shi4 - powoli, powoli... ;)
OdpowiedzUsuńOla - bardzo się cieszę, że dziewczyny Ci się podobają i witaj na blogu :)
Beautiful dolls!
OdpowiedzUsuń