Zgodnie z obietnicą bohaterką dzisiejszej notki będzie Glinda Ambasador in Pink :) Glindę upatrzyłam sobie już bardzo, bardzo dawno temu, ale w tamtym czasie nie zbierałam Tonnerek. Czemu akurat Glinda zwróciła moją uwagę? Przede wszystkim za sprawą swojego moldu. Bardzo podoba mi się niejednoznaczny wyraz jej twarzy – można się w nim doszukać zaciekawienia, figlarności, skupienia… Na jej ustach zdaje się błąkać delikatny uśmiech. Glinda zdecydowanie sprawia wrażenie sympatycznej, "równej" kobitki :)
Oczywiście twarz to nie jedyny powód mojej fascynacji Glindą. Od samego początku zachwyciły mnie jej niesamowite, kremowo-różowe loki.
Glinda dotarła do mnie całkowicie golusieńka, w oryginalnym stroju wyglądałaby tak:
To już tradycja, że każda nowoprzybyła lalka musi przejść chrzest bojowy, czyli zapozować do pamiątkowego zdjęcia z kotem J
W pożyczonej od Cami bieliźnie było jej trochę za zimno, więc...
W kolejnym poście Antoinette "3 w 1" :)
rzeczywiscie kolor wlosow ma niesamowity :) I caloksztalt.. no co mowic :) Piekna jest
OdpowiedzUsuńDopiero co trafiłem na ten blog ale już zdążyłem pobieżnie przejrzeć i stwierdzam, że kolekcja jest imponująca, piękne lalki tylko pozazdrościć(na dniach wczytam się intensywniej we wszystkie wpisy). Moja skromna osoba na pewno będzie tu częstym gościem i komentatorem :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie umiem zachwycać się OLBRZYMKAMI ale u Ciebie te lalki jakieś wdzięczne... to chyba zasługa sympatycznej właścicielki. :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że "dziwne" kolory włosów toleruję tylko u "dziwnych" lalek typu wróżki, motylki itp, ale Glinda prezentuje się ślicznie nawet w zwykłych ciuszkach :-)
OdpowiedzUsuńObcas bucika na zdjęciu promo troszkę mnie rozbawił - wygląda, jak krzywy ;-)
No i widzę, że ciuszków dziewczynom przybyło :) Super.
OdpowiedzUsuńA teraz to Kot grzecznie patrzy w aparat, a podczas mojej wizyty usiedzieć nie mógł w miejscu....
Uff... Jak to dobrze, że nie ma tej oryginalnej kiecki... U ciebie wygląda genialnie ;) Nie przepadam, za olbrzymkami, ae ona naprawdę baaardzo mi się podoba - ma jakąś taką niezwykłą twarz, przyaciągającą wzrok :) Chyba najładniej wygląda w tej sukience w kwiatuszki i sweterku - pasują jej do włosów!
OdpowiedzUsuńKolor włosów ma niesamowity, niby róż, ale jakby brzoskwinia.
OdpowiedzUsuńPersephone - dzięki :*
OdpowiedzUsuńVMarcin - witaj na blogu, bardzo mi miło :) Pozdrowienia!
Mark - bardzo mi miło to słyszeć :) Ale wiesz, od kiedy przestałam zestawiać Tonnerki z Barbie, przestałam o nich myśleć jak o olbrzymkach :)
Aniu - z tego co pamiętam Glinda była właśnie czarownicą, czyli "dziwne" włosy są usprawiedliwone ;) Krzywy obcas wszystko wyjaśnia - widocznie w drodze do mnie połamała sobie buty i dlatego dotarła boso :) (Tylko co się stało z ubraniem?)
Jolu - tak, i ciuszków od Kawkany na pewno będzie przybywać. Co do Bruna, to ostatnio w ogóle jest spokojniejszy, myślę, że to wizja zbliżającej się kastracji tak nim wstrząsnęła ;)
Kasiu - dzięki:* No właśnie, kiedy zobaczyłam Glindę po raz pierwszy, miałam dokładnie takie same odczucia i dlatego ją kupiłam. A sukienka o której piszesz na pewno pojawi się w kolejnym poście, Antosi też jest w niej bardzo twarzowo :)
Privace - trafnie to ujęłaś, to jest właśnie taka mieszanka brzoskiwni, perły i różu :)
nie no, ona jest śliczna *-*
OdpowiedzUsuńw zasadzie nie przepadam za różem, ale jej włosy są przeurocze i ta fryzura....
Gałagutku, dziękuję w imieniu Glindy :)
OdpowiedzUsuńTa wersja Glindy jest bardzo ładna- kolor intrygujący , bo nie taki do końca różowy.
OdpowiedzUsuńZestawy ubraniowe też bardzo ładne!
Nie mogę nie wspomnieć o Kocie- cudną ma minę. Podoba mi się też zdjęcie w tych ceramicznych? kwiatach
Manhamana - ubranka (nie licząc niebieskiej bielizny) są autorstwa Kawkany, bardzo polecam!
OdpowiedzUsuńTak, kwiatki są ceramiczne. A kot mruczy z zadowolenia, że robi taką furorę na lalkowym blogu :)